Z Historią w lesie – skansen bojowy I Armii Wojska Polskiego.
Nie sugeruj się czytelniku za bardzo tematem w nagłówku. Nie zrozum, że z historią na bakier jestem. To co chcę Ci pokazać, to miejsce, które oddalone jest około 50 km od naszej pięknej stolicy, symbol najcięższych lat w istnieniu naszej Ojczyzny, wspomnienie trudu jaki poczynili nasi dziadkowie i pradziadkowie, skansen, w którym umieszczone zostały relikwie dział i pojazdów z czasów II wojny światowej. Zapraszam na wycieczkę po skansenie w Mniszewie.
Lokalizacja
Skansen jak już wspomniałem, oddalony jest około 50 km od Warszawy, tuż za Górą Kalwarią. Kierując się ze stolicy na Sandomierz, z łatwością dotrzecie do tego miejsca. Muzeum jest usytuowane przy samej trasie, także nie ma żadnego problemu tu trafić. Jedynym mankamentem jest trochę mały parking, także jeżeli wybieralibyście się np. czołgiem, mógłby być problem z zaparkowaniem.
Całe miejsce to jeden wielki las, w którym umieszczone są eksponaty militarne, a także na potrzeby skansenu utworzone zostały okopy, którymi notabene swobodnie możemy spacerować.
Co tam jest ?
W głównej mierze są tam działa przeciwlotnicze, ale także niszczące siły na ziemi. Większość z nich jest bardzo fachowo opisana, pod kątem charakterystyki technicznej, jak również przeznaczenia. Są działka samobieżna, ale także armaty dywizyjne, które podczepiane były do wozów opancerzonych, lub ciężarówek.
W zbiorze znalazły się także dwa pojazdy militarne, dosyć mocno już zdezelowane, ale są. Pierwszy z nich to mobilna wyrzutnia rakiet, drugi to amfibia, pordzewiała i dziurawa, także raczej już nie pływająca.
Reczywistość
Niestety jest Ona smutna, ale chyba powoli my jako naród do niej przywykliśmy… Mam na myśli to, że nie potrafimy szanować niczego, tak trzeba to przyznać, my! My, ponieważ jest to miejsce publiczne, skansen, muzeum, część Naszej, wspólnej historii. Wszystkie sprzęty jakie można jeszcze tam podziwiać, zostały ogołocone z czego się dało, zniknęły silniki, ładownice, moździerze i granatniki. Ok, może i jest to wina tego, że nie był zapewne dobrze strzeżony, dzięki czemu pieprzeni rabusie mogli sobie poużywać… Zbędne są komentarze na ten temat, każdy i tak w myślach stwierdzi co odpowiednie w tej chwili. Najważniejsze jest jednak to, że takie miejsca jak to istnieją i prosperują dobrze, m.in. dzięki funduszom unijnym (a ludzie gadają, że ta Unia to nic dobrego dla nas…).
A teraz nieco faktów:
Skansen otwarty został w końcu 1977 roku z udziałem gen. Zygmunta Berlinga. Składa się z 3 części:
- pomnik bohaterów walk przy szosie,
- kompanijny punkt oporu,
- ekspozycja sprzętu bojowego i inżynieryjno-saperskiego na stanowiskach bojowych.
Skansen upamiętnia walki związków taktycznych 1 Armii Wojska Polskiego na przyczółku warecko-magnuszewskim. Usytuowany jest w miejscu walk 3 Pomorskiej Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta i 1 Warszawskiej Samodzielnej Brygady Kawalerii. W dniach 9-12 października 1944 roku znajdowały się tu pozycje oddziałów obydwu dywizji.
(źródło informacji: Wikipedia)
Podsumowując…
Plan na jesienny wypad jednodniowy jak znalazł, fajne miejsce dla miłośników militariów i zapaleńców historycznych, też i dla fotografów. Można połączyć przyjemne z pożytecznym, teren jest dość rozległy, co gwarantuje dobry spacerek.
Urozmaiceniem takiego spaceru niewątpliwie jest możliwość odbycia go drogą okopów, bardzo fajna sprawa.
W mojej ocenie, miejsce dostaje mocną czwórkę, za ogólny wygląd, atrakcyjność i organizację. Czwórkę, bo minusem jak wspomniałem na początku jest mały parking. Polecam!