„Panie zmiłuj! Adblocka odinstaluj!”
Znacie to?
Upadła we mnie dziś moc Malkontenta – opowiem Wam, o czymś co mi się podoba!
Read more
W obecnej dobie to całe zabieganie, multum różnych zajęć i obowiązków nie daje nam zbyt wielu możliwości spotkań z bliskimi twarzą w twarz. Głównie z powodu czasu. Nowa technologia jaką zostaliśmy obdarzeni, a raczej jaką sami stworzyliśmy daje nam możliwość kontaktu z kimś nawet bardzo oddalonym od nas w każdym momencie. Tak, mowa tu o narzędziach typu telefon komórkowy, Facebook, mail i tym podobnych.
Możemy z każdym i wszędzie… pogadać. Takie bzdury jak czas i miejsce nie muszą nas obchodzić, mogę spokojnie siedzieć w fotelu, w ciepłych papuciach i napierdzielać w klawiaturkę pisząc do każdego. Jest mega!
Nie ma, że jutro, albo nie teraz. Mogę już, natychmiast! Z każdym się złapię, każdego zagadam. Wystarczy kiwnąć palcem.
Nie potrafię nawet zliczyć z iloma na raz można, w sumie ile fabryka dała i ile okienek się zmieści na ekranie komputera. A jak nie, to mam jeszcze komunikator w telefonie i smsy! To jest czad. Nie muszę dupska podrywać, a mieć koło siebie tylu ludzi i z każdym gadać, no helooooł, cud jak siemasz.
Nie muszę nawet wstawać z łóżka, W ogóle nic nie muszę , no poza odpaleniem komputera, lub sięgnięciem po telefon, wszyscy są na wyciągnięcie ręki, od razu! A jak kogoś nie ma, to jest inny, proste? Proste!
Mogę powiedzieć w sumie wszystko, co tylko mi przyjdzie do głowy. A jak nawet kogoś obrażę, to co? Przyjebie mi z monitora? Sięgnie mnie kopniakiem? Nic mi nie zrobi, jestem bezkarny, mogę wszystko!
Nijak tu porównywać kontakt elektroniczny, realizowany drogą internetu, lub telefonu. To zupełnie dwa inne światy. Ten elektroniczny jest inaczej zwany wirtualnym. A więc już jakby w samej nazwie jest zaprzeczeniem kontaktu samego w sobie. No bo przecież wirtualny, to nie realny, czyli jakby nie istniał. Kumacie, prawda?
Nie mamy szans na obserwowanie emocji naszych rozmówców, nawet wyrażone przez tak popularne „emotikonki” nie wywrą na nas takiego wrażenia, jak miły uśmiech, lub poszczone oczko od ładnej dziewczyny (na żywo oczywiście). Nie jesteśmy w stanie tak naprawdę stwierdzić, jakie nastawienie ma do nas rozmówca, nie widzimy tzw. „mowy ciała”, a ta z kolei jest w stanie powiedzieć nam więcej niż niejedne słowa, a co dopiero literki na ekranie. Poza tym, napisać na ekranie można wszystko, co tylko się chce. Tak jak mawiało się, że papier jest cierpliwy, ekran wykazuje tą samą właściwość. Przyjmie wszystko i pokaże tak samo.
My w końcu zgubimy gdzieś to czym nas obdarzyła matka natura. Raz, że przez brak ruchu będziemy opaśli, a dwa, że przez brak kontaktu nie będziemy umieli zagaić do dziewczyny. Patrz punkt 2. To bardzo istotny, a wręcz podstawowy element w relacji międzyludzkiej. Ludzie działają na siebie, gdy są blisko. Ich mowa ciała, zachowanie, pozycja w jakiej siedzą, lub stoją wytwarza u nas pewien pogląd na tą osobę, oraz emocje jakie towarzyszą nam w momencie, gdy ją spotykamy. Weźmy takie randki intenetowe, o zgrozo! Jesteś w stanie stwierdzić, czy osoba, z którą wymieniasz tysiące liter Cię kręci i chcesz z nią dzielić piękno każdego dnia? Nie, nie jesteś w stanie, choćbyś się zesrał, nie określisz tego. Ok, przez internet łatwiej nawiążemy kontakt (niestety), ale nic nam nie da, jeśli przez następne dwa tygodnie, będziemy wymieniać się literami na ekranie. W ten sposób nie zatrybi. Poza tym, napisać o sobie można wszystko, jak już wspomniałem, a ile z tego to prawda… to różnie z tym bywa. Może okazać, że bezsensownie straciliśmy nasz jakże cenny czas (a przecież tak mało go mamy, nie?) na wymianie czcionek na ekranie, a przy spotkaniu na żywo (jeśli już do niego dojdzie) jest lipa jak 150.
… o czym rozmawialiśmy, a raczej pisaliśmy? Niekoniecznie. Szczególnie w sytuacji, gdy na przykład prowadzisz konwersację z więcej niż jedną osobą jest trudno zapamiętać każde słowo napisane do osoby po drugiej stronie. Wobec tego jakość rozmowy drastycznie maleje, wyłapujemy jedynie najważniejsze jej punkty, a nawet tych czasami też nie pamiętamy. Brakuje tu skupienia tak właściwego dla normalnej rozmowy, czyli takiej, gdzie dwie osoby siadają naprzeciw siebie i rozmawiają. Bardzo łatwo w tej sytuacji o zlekceważenie. Tak na prawdę nie ma nijakiej gwarancji, że to co piszemy ma znaczenie dla drugiej strony. Nawet jeśli komunikator poinformuje nas, że druga strona przeczytała wiadomość, to czy mamy pewność, że przywiązuje do niej jakąkolwiek uwagę?
Można by o tym wiele i namiętnie rozmawiać, pisać i pokazywać. Zapewne każdy z Was ma jakieś wyrobione zdanie na ten temat. Czy obecny świat naprawdę tak wygląda? Czy to jest recepta na podtrzymywanie więzi międzyludzkich? Czy jesteśmy w stanie zrezygnować z takiego sposobu komunikacji? Chciałbym poznać Wasze opinie moi elektroniczni znajomi.
Wywiad z „Conorem” Piotrem Adamskim piercerem i modyfikatorem ze Studia CrM Bodymodifications>link< dla malecontent.pl – Adam Zagórny:
Read more
Każdy z nas udostępnia swoje dane kontaktowe wielu firmom. Po co? W celach marketingowych. Inną stroną medalu jest fakt, że w tych owych firmach są też żywi i prawdziwi ludzie. Oto przykład, że są prawdziwi:
[Telefon z upc]
– Dzień dobry, dzwonię do Pana z firmy UPC…
– Dzień dobry.
– Mam dla pana świetną ofertę – mianowicie mam dla pana pakiet 'nazwa pakietu’ za jedyne 30 zł czy jest pan zainteresowany?
– Nie.
– Ale dlaczego?
– Nie mam w domu telewizora… – Nie miałem pojęcia jak mogą zranić te słowa.
[Smutny głos] – Jak to nie ma Pan telewizora?
– No nie mam. Nie potrzebuje takiego mebla w domu.
[Jeszcze smutniejszy głos] – To dziękuję za rozmowę.
Smutno mi, że pan z UPC jest smutny, że nie mam telewizora.